wtorek, 14 lipca 2015

Kristie Clements o „Vogue Australia”, szczerze zza kulis




Kangury, misie koala, wieczne słońce i opaleni surferzy, zdobywający oceaniczne fale. Australia raczej nie kojarzy się z wysoką modą, sławnymi projektantami czy luksusowymi markami, a samym Australijczykom daleko jeszcze do tego, by uważać ich za światowe ikony szyku i elegancji. Piąty kontynent bez wątpienia leży daleko od epicentrum mody. Czy na tak niepodatnym gruncie, czytelniczo i reklamowo, można podjąć się zatem wydawania jednego z najważniejszych modowych magazynów wszechczasów? Owszem można. I to z sukcesem. 



„Vogue”, w Stanach Zjednoczonych wydawany nieprzerwanie od 1892 roku, to marka sama w sobie. Ukazujący się w 21 krajach, uważany jest za najważniejsze pismo modowe na świecie. Przewiduje trendy, promuje  największe modowe nazwiska, zamieszcza zdjęcia najlepszych fotografów, a praca redakcji amerykańskiej wersji magazynu stała się inspiracją do stworzenia książek (Diabeł ubiera się u Prady) i filmów (Wrześniowy numer). „Vogue” ma niezwykłą moc, wzbudza zachwyt w czytelnikach, ekscytuje ich i hipnotyzuje; reklamodawców przyciąga jak magnes. Dzieje się tak wszędzie. A w Australii? 


W Australii – jaki pisze była szefowa „Vogue’a” – „kraju szykownym inaczej”, droga do serc czytelników i reklamodawców nie jest wcale taka prosta. Nawet dla „Vogue’a”. Zarówno pierwszych, jak i drugich na Antypodach pozyskać nie jest wcale łatwo. Australijczycy, mimo że zepchnięci na margines światowej mody, domagają się wysokiej jakości, oryginalnych treści, które dominowałyby nad przedrukami z pozostałych edycji regionalnych. Wielkie domy modowe za to niechętnie zamieszczają reklamy na stronach australijskiego magazynu, bo piąty kontynent nie jest dla nich atrakcyjnym rynkiem zbytu. Skromny budżet czasopisma ogranicza zatem możliwości redakcji do tworzenia ekskluzywnych materiałów. To z kolei prowadzi do niezadowolenia prenumeratorów. Błędne koło. 


Te i inne problemy australijskiej edycji „Vogue’a” przedstawia w swojej książce Kristie Clements. Vogue. Za kulisami świata mody to szczera opowieść wieloletniej redaktor naczelnej „Vogue Australia” o kontrowersyjnym świecie mody, karierach top modelek i sławnych projektantów. Autorka opisuje kulisy sesji zdjęciowych, przywołuje zabawne anegdoty z życia redaktorek i stylistek magazynu o modzie. Clements niezmiernie barwnie opisuje wyjątkowość australijskiej wersji „Vogue’a” na tle innych wydań regionalnych, odzwierciedlającą specyfikę narodową Australijczyków.

Dziennikarka zdradza także kulisy powstawania magazynu o modzie i jest to chyba najciekawsza część jej książki. Autorka opisuje proces redagowania tytułów i podpisów pod zdjęciami, żmudną pracę nad wyborem najlepszych ujęć, przygotowywanie sesji okładkowej, pisanie artykułów. Każdy szczegół pracy redaktora, stylisty i fotografa, zatrudnionego w piśmie modowym. Clements nie tylko relacjonuje comiesięczny przebieg tworzenia makiety czasopisma, ale i ujawnia kardynalną zasadę redagowania magazynu o modzie – krytykować przez pomijanie. Dziennikarka zdradza ponadto, jak wyglądają pokazy mody, w jaki sposób wielkie marki przygotowują spotkania prasowe i prezentacje nowych produktów, co oferują redaktorom mody i czego oczekują w zamian. I mówi o tym nie owijając w bawełnę, szczerze aż do bólu.


Vogue. Za kulisami świata mody to nie tylko książka o modzie, tętnie życia redakcji luksusowego magazynu i twórczym nieładzie na biurkach redaktorów, ale i autobiograficzna (a może głównie) opowieść o samej szefowej. Kristie Clements przywołuje swoją własną historię. Opisuje dzieciństwo spędzone na australijskiej prowincji, wyprowadzkę z domu i życie na własny rachunek, które rozpoczęła w wieku zaledwie 17 lat. Zaczęła od biurka recepcjonistki w redakcji „Vogue’a” w 1985 roku, by po 14 latach zostać redaktor naczelną pisma i przywrócić mu dominującą pozycję na australijskim rynku luksusowych magazynów o modzie. Od pucybutki do milionerki albo raczej – od zwykłej recepcjonistki do bywalczyni wystawnych bankietów, obserwatorki pokazów mody i szefowej najważniejszego magazynu modowego na świecie. Życie potrafi zaskoczyć, każdego. 


Opowieść o dziejach „Vogue Australia”, przeplatana osobistymi wątkami, to nie tylko pasjonująca i wciągająca lektura. Jest to także krytyczna analiza bezwzględnego i brutalnego świata mody, którego ofiarami padają modelki – wszelkimi sposobami dążące do „rozmiaru zero”, by pozyskać intratne kontrakty;  i pracownicy czasopism modowych – cierpliwie spełniający niecodzienne zachcianki gwiazd, projektantów i fotografów, by nie stracić reklamodawców i czytelników.

Vogue. Za kulisami świata mody to idealne źródło wiedzy nie tylko o „Vogue’u”, ale i świecie mody w ogóle. Kristie Clements, przez kilkanaście lat zarządzała pismem modowym, współpracowała z Karlem Lagerfeldem, organizowała sesję okładkową z Cate Blanchett, oglądała z bliska pracę redakcji pisma o modzie , brała udział w pokazach haute couture i prêt-à-porter, dlatego można jej zaufać. Bezgranicznie. Bo kto, jak kto, ale ona modę zna od podszewki.   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz