Być może opowiadanie Wam o herbacie i zachęcanie Was do spróbowania
różnych jej rodzajów na początku kwietnia nie wyda Wam się strzałem w
dziesiątkę. Zgoda. Ale są wśród Was na pewno osoby, którym zimno jest przez
cały rok bez względu na to, jak wysoka temperatura panuje na zewnątrz (ja do
nich należę). Dlatego nalegam i zapraszam do lektury! Bo przecież wieczory są jeszcze
chłodne…
* * *
Lepsze trzy dni bez jedzenia niż
dzień bez herbaty – głosi stare chińskie przysłowie. I sporo w tym racji. Herbata
to, obok kawy, jeden z najpopularniejszych napojów świata, a sposób jego
przyrządzania znany jest podobno już od 4 tysięcy lat. Podobno, bo o
pradziejach picia herbaty żadnych oficjalnych wzmianek nie ma. Opowiada o nich
jednak pewna legenda.
Według niej wszystko zaczęło się
w 2737 roku p.n.e., kiedy to mityczny cesarz Shennong (władca ognia, miał także
wynaleźć medycynę i handel) przypadkowo zaparzył pierwszy napar z liści
herbaty.
Jak było naprawdę? Pierwsze zapiski na temat
herbaty pochodzą dopiero z X wieku p.n.e., chociaż przypuszcza się, że
Chińczycy sztukę jej parzenia wynaleźli dużo wcześniej. Chińską ceremonią
przyrządzania i picia herbaty opisał w VIII wieku Lu Yu, pisarz i poeta, znany
jako „Herbaciany mędrzec”, w swojej „Księdze herbaty”. Zawarł w niej opis
krzewu herbacianego i selekcji liści, wymienił też szereg przyborów,
niezbędnych do przyrządzania i picia herbaty.
DOBRA, BO CHIŃSKA
Powiedzieć zatem o herbacie
„dobra, bo chińska” akurat jak najbardziej należy. W końcu to Chińczycy
wynaleźli i przez wieki udoskonali sposób jej parzenia i podawania, doprowadzając
go do perfekcji. Na szczęście swojego sekretu nie strzegli zazdrośnie i
podzielili się nim z resztą świata, choć nie od razu. Jako pierwsi urok smaku
herbaty, poza Chinami, mieli okazję poznać Japończycy. Pierwszy krzew herbaty
trafił tam dopiero w 803 roku, ale nie przeszkodziło to mieszkańcom Kraju
Kwitnącej Wiśni w wypracowaniu własnego rytuału parzenia i picia herbaty, który
w Japonii nazywany jest Drogą Herbaty i ma związek z ascetyczną filozofią i
estetyką buddyzmu zen.
Do Europy herbata trafiła za
pośrednictwem Rosjan, którzy z aromatycznym, intensywnym naparem zetknęli się
dzięki kontaktom dyplomatycznym z Państwem Środka (dar cesarza Chin dla cara
Michała I Romanowa) i podbojom Syberii, oraz Holendrów. Ci ostatni herbatę na
Stary Kontynent przywieźli dopiero na początku XVII stulecia (!). Do Anglii
natomiast dotarła w roku 1658. Ciekawe, co wcześniej Anglicy pijali o five o’clock… W Polsce natomiast herbata
dostępna była od roku 1664 (wtedy to pierwsze wzmianki o herbacie pojawiły się w
listach króla Jana Kazimierza do żony), chociaż zwyczaj jej picia
rozpowszechnił się dopiero pod koniec XVIII wieku.
Mimo światowego sukcesu herbaty,
największym jej producentem ciągle pozostają Chiny, a chińskie odmiany liści
cenione są za wysoką jakość i cudowny aromat. Ale nie tylko chińską herbatą
człowiek żyje. Godne polecenia są chociażby przepyszne mieszanki indyjskie (np.
Asssam, czarna herbata o dymnym smaku) czy japońskie (np. Sencha, delikatna i
orzeźwiająca herbata zielona).
RODZAJE HERBAT
Jennifer L. Scott, autorka Lekcji
madame Chic i W domu madame Chic, twierdzi, że filiżanka ulubionej herbaty
to znakomity sposób, by uczcić popołudnie. Nie sposób się z tym nie zgodzić.
Ale ze względu na niezwykłą różnorodność gatunków herbat, o tę „ulubioną”
będzie raczej trudno… Oto najpopularniejsze z nich. Poszukajcie, spróbujcie i
wybierzcie.
Czarna herbata – to nie tylko najbardziej
popularna, ale i najmocniejsza odmiana herbaty. Charakteryzuje się bogatym
smakiem i stosunkowo dużą zawartością kofeiny. Czarną herbatę powinno się
zalewać wrzątkiem i zaparzać od 3 do 5 minut.
Zielona herbata – w przeciwieństwie do czarnej,
powstaje z liści niepoddanym fermentacji i jest doskonałym źródłem
antyoksydantów. Ceniona głównie za właściwości zdrowotne i stosunkowo delikatny
smak.
Czerwona herbata – znana jest też pod nazwą Pu-Erh,
od pozostałych gatunków odróżnia ją silny aromat i wyrazisty smak. Ze względu
na swój korzystny wpływ na zdrowie w czasach dynastii Tang (VII-X w.) picie
czerwonej herbaty pozostawało wyłącznym przywilejem cesarza.
Biała herbata – o jasnosłomkowym kolorze i
delikatnym smaku, to jeden z najdroższych rodzajów herbat. Powód? Do jej
produkcji wykorzystuje się młode pączki kwiatów, które nie zdążyły się jeszcze
rozwinąć, a ich zebranie możliwe jest tylko wiosną. Warto spróbować. Polecam z
miodem lub odmiany aromatyzowane nutami owocowymi lub kwiatowymi.
Żółta herbata – proces produkcji tej herbaty
podobny jest nieco do sposobu, w jaki otrzymuje się herbatę białą, ale smak obu
naparów znacząco się od siebie różni.
Niebieska herbata – znana bardziej pod nazwą ulung
(oolong), posiada podobno właściwości odchudzające, zawiera też niewielką ilość
kofeiny. Ma rozkoszny, delikatny smak, dlatego odradzałabym dodawania do niej
cukru.
Earl Grey – to chyba najbardziej popularna
herbata aromatyzowana, idealna do picia późnym popołudniem. To tak naprawdę
herbata czarna, która swój niepowtarzalny mocny smak zawdzięcza olejkowi z
bergamotki i cytrusów.
HERBATA NIE TYLKO DO
PICIA
Herbata, podobnie zresztą jak
kawa, dzięki swojemu aromatowi świetnie nadaje się nie tylko do picia, ale i do
ciast. Ja uwielbiam herbaciane wypieki. Do moich ulubionych należy gruzińskie
ciasto, do którego przygotowania potrzeba ok. 250 ml świeżo zaparzonej mocnej
herbaty. A oto przepis (receptura pochodzi z bloga Oblicza Gruzji).
Składniki:
1 szklanka mocnej herbaty (ciepłej)
2 szklanki mąki
3 łyżki oleju roślinnego (słonecznikowego lub rzepakowego)
1 szklanka cukru
2 jajka
3 łyżki konfitur
1 łyżeczka sody
orzechy włoskie
suszone owoce
szczypta cynamonu
Przepis krok po kroku:
1. Piekarnik nagrzać do temp.
200 st. C.
2. Jajka ubić z cukrem. Dolać
olej, konfiturę i herbatę. Do masy dodać resztę składników. Całość starannie wymieszać.
3. Ciasto przełożyć do keksówki,
wysmarowanej dokładnie masłem.
4. Piec przez 25-30 minut.
Bardzo ciekawy artykuł :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona to zielona. Najlepiej z nutką mięty lub jaśminu. Polecam i pozdrawiam
Ania
Cieszę się, że post Ci się spodobał, miło mi! Co do zielonej herbaty z miętą lub jaśminem zgadzam się w stu procentach, najlepsza! Dziękuję za odwiedziny i komentarz, zapraszam ponownie.
UsuńPozdrawiam, Magda :)